wtorek, 18 lutego 2014

Tworzę słowa "Wybacz mi"

                 Zawsze byłem pewnym siebie mężczyzną, zawsze wiedziałem co robić w danej sytuacji na boisku czy poza nim. Zawsze wiedziałem jak walczyć o swoje, jak dopiąć swego. Teraz byłem całkowicie zgubiony. Czułem się jak mały chłopiec który zgubił rodziców w centrum handlowym.  Wiedziałem, że zwykłe „Przepraszam, poprawię się” wiele nie zdziała. Musiałem bardziej się postarać, pokazać jej, że nie poddam się, nie przestanę o nią walczyć, bo jest dla mnie najważniejsza.
                Dzwoniłem, pisałem, że ją kocham, bez żadnego odzewu. Boję się, że ona wszystko przekreśliła. Jednak Michał utwierdzał mnie w przekonaniu, że mam jeszcze o co walczyć, a wracając myślami do przeszłości,  do tego co było między nami przez te kilka lat wiedziałem, że ona nie mogła tego przekreślić z dnia na dzień.  Przecież było między nami dobrze.
                Wykonywałem kolejne połączenie, kolejną próbę porozumienia się z nią. Która znów kończyła się tym samym. Znów odezwała się tylko poczta. Pieprzona poczta na którą nagrałem się już kilkanaście razy.
                Spakowana torba czekała już w korytarzu, a ja czekałem na Dzidziusia z którym zabieram się na halę. Dziś mecz. Roksana będzie na pewno. Musi, taka jej praca. Może wtedy uda mi się z nią porozmawiać. Chociaż chwilę. Zrobię wszystko by móc z nią porozmawiać przez kilka minut.
                Michał był już pod blokiem, ale kazałem mu na chwilę wejść na górę. Musiałem jeszcze czegoś spróbować. Musiałem. I miałem ogromną nadzieję, że to się powiedzie.
- Daj telefon – poprosiłem.
- Po co Ci? – podał mi aparat pytając – Krzysiek co ty kombinujesz?
- Zobaczysz – złapałem urządzenie i szybko wykręciłem numer do Roksany. Po kilku sygnałach odebrała.
- Michał? Coś się stało? – spytała. Słysząc jej głos, mój własny ugrzązł mi w gardle – Halo. Michał? Odezwij się – mówiła.
- Roksi – cicho wydusiłem z siebie.
- Krzysiek? – szepnęła łamiącym się głosem, wiedziałem że chce się rozłączyć.
- Proszę Cię, nie rozłączaj się. Daj mi coś powiedzieć – słyszałem jej równomierny oddech po drugiej stronie – Wiem, że to wszystko przeze mnie, wiem, że to jak jestem winny, to ja wszystko zaniedbałem. Jestem skończonym idiotą przez to jak się zachowywałem, przez to że Cię skrzywdziłem. Nienawidzę się za to. Nienawidzę się za to każdego dnia, nienawidzę się za to że tak łatwo dałem Ci odejść. Przepraszam Cię skarbię, że tak bardzo Cię skrzywdziłem. Ale wiedz, że jesteś dla mnie najważniejsza na świecie, ważniejsza od wszystkich medali, pucharów, statuetek razem wziętych. Wszystko, bez Ciebie nie ma sensu, bo… bo… Kocham Cię najmocniej na świecie Roksano, kocham tylko Ciebie – powiedziałem i byłem szczęśliwy, szczęśliwy, że mnie wysłuchała, że udało mi się to wszystko powiedzieć.
- Przepraszam, ja… ja… - nie dokończyła, jej głos się łamał. Rozłączyła się. Oddałem telefon Dzidziusiowi i razem udaliśmy się na halę gdzie za kilkadziesiąt minut mieliśmy rozpocząć mecz z Orlen Wisłą Płock.
                Do rozpoczęcia pojedynku zostało kilka minut. Trener daje nam kilka wskazówek na mecz, a ja dostrzegam ją. Wygląda przepięknie. Jak zawsze. Jej blond włosy układają się na ramionach na które zarzuciła czarną marynarkę dobraną do białego t-shirtu. Jest na tyle blisko, że dostrzegam na jej szyi wisiorek z zawieszką w kształcie litery „K” mam taki sam tylko że z „R”. Towarzyszy mi zawsze. Uśmiecham się do niej, ale odwraca spojrzenie. Chciałbym do niej podejść ale nie mogę, zaraz zaczyna się mecz.
- Lijweski – krzyczy trener – dziś ty zaczynasz – dziwi mnie to. Przecież miałem wchodzić tylko na kilku minutowe zmiany, a dziś zaczynam od początku. Wiem, że dam z siebie wszystko. Muszę.
                Udaje nam się, wygrywamy i jesteśmy o krok bliżej Mistrzostwa Polski niż rywale ale nic nie jest jeszcze przesądzone. Strzeliłem dla drużyny siedem bramek. To był dobry mecz. Kibice się cieszą i my na boisku również. Szybko jednak chce się stąd ulotnić i iść do niej. Porozmawiać.
                Stoi tam gdzie zawsze i chowa twarz za aparatem. Szybko podbiegam  i staje przed nią. Spogląda na mnie. .
- Roksi – delikatnie dotykam jej policzka i się uśmiecham. Na jej ustach także pojawił się przelotny uśmiech – Przepraszam kochanie, jesteś dla mnie najważniejsza. Nic innego się nie liczy. Proszę wróć do domu.
- Krzysiek proszę Cię, to nie jest miejsce na takie rozmowy. Po za tym nie wiem czy tego chce, nie wiem co powinnam zrobić. To co się działo boli mnie nadal. Nie chcę żeby to się powtórzyło.
- Obiecuję Ci, że to się nie powtórzy, nigdy. Za bardzo mi na tobie zależy. I jestem skończonym idiotą, że tak cię zraniłem, że pozwoliłem być przeze mnie płakała – ocieram łzę która spływa po jej Poliku.
- Daj mi czas, trochę czasu, muszę to wszystko przemyśleć.
- Zawsze będę na Ciebie czekać – chcę musnąć jej policzek ale odwraca się, zabiera swoje torby i odchodzi. Tli się we mnie iskra nadziei, że nie wszystko jeszcze skończone, ale nie mogę się poddać. 

Witam was kolejnym Krzysiem.
Podoba się?
Jeszcze dwa rozdziały i koniec.
W razie pytań ASK
Całuję ;*

10 komentarzy:

  1. Dwa?! Kochana rozdzial wywolujacy lzy. Tak bardzo chcialabym, zeby do Krzycha wrocila, by sie pogodzili, aby znow zapanowalo szczescie.
    Mam pytabie. Czy bedzie nastepny blog?
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. no i to mi się podoba. W końcu Krzysiek się ogarnął i zaczął walczyc. Wybacz, ale dzisiaj jakością komentarza nie powalę, bo nie wiem co mogłabym napisac. Może dodam tylko tyle, że się cieszę z tego powodu, iż w końcu się spotkali. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Oczywiście, że podoba :)
    W końcu zaczął walczyć!
    Oczywiście dobrze że nie dała się tak od razu, niech się chłopina namęczy.... I zobaczy, że spieprzyć to jest łatwo ale naprawić dużo trudniej.
    Czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  4. Idealny rozdział. Wzruszający. W końcu Krzysiek zrobił to co powinien. No i nareszcie pojawiła się nadzieja na szczęśliwe zakończenie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. W końcu Krzysiek przeszedł z użalania się nad sobą do próby przeprosin Roksany i odbudowania to co stracił na własne życzenie. To nie będzie łatwe, ale nie powinien odpuszczać tylko pokazać Roksanie jak bardzo ją kocha i mu na niej zależy.

    OdpowiedzUsuń
  6. jak to dwa?!

    Krzysiek przeszedł do działania. I dobrze.

    OdpowiedzUsuń
  7. Krzysiek za pomocą telefonu Dzidziora zaczął coś działać. Niby jestem zdania, że dwa razy nie wchodzi się do tej samej rzeki, ale może rzeczywiście oni siebie potrzebują? Tylko pogubili sie w tym wszystkim? Życie ze sportowcem nie równa się jak np. z urzędnikiem. Jest nadzieja, że Roksana wróci do Lijka, na co czekamy :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ale dlaczego tylko dwa? :(
    Jejku jak ja się cieszę, że Krzyś nie siedzi już na dupie, a wziął się za to, żeby odbudować relację z Roksaną.
    Tylko czy nie jest aby ciut za późno?
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Mogła byś mi zrobić nagłówek na bloga ? Odezwij się emailem : kamisiapioro@o2.pl

    OdpowiedzUsuń
  10. Po pierwszym rozdziale miałam łzy w oczach, przy fragmencie o m jak miłość parsknęłam śmiechem, a teraz mam mieszane uczucia. Pewnie gdyby to był ktoś inny, nie reagowałabym tak emocjonalnie, ale to Krzyś. Krzyś, którego wielbię całym moim skamieniałym serduszkiem. Bardzo, bardzo, bardzo liczę na szczęśliwe zakończenie.

    OdpowiedzUsuń