Słyszałem,
że jesteś szczęśliwa. Słyszałem. Bolało mnie to, tak cholernie bolało. Sam
jestem sobie winien. Nie mogę winić nikogo za to, że nie ma nas, nie mogę
nikogo winić za to, że jesteś z innym, nikogo innego prócz siebie. Ja to
zniszczyłem, ja jestem temu winny, ale bądź szczęśliwa, szczęśliwa z nim.
Nie
mogę nikogo zatrzymywać przy mnie na siłę, nie zmuszę nikogo do miłości do
mnie. Chociaż tak bardzo jej pragnę, Chociaż tak bardzo chciałbym dzielić z
Tobą każdy kolejny dzień, chociaż chciałbym być przy Tobie szczęśliwy jeśli ty
będziesz, z innym.
Kielce
nie były już takie same. Nadal tu była, ale nie ze mną, a to już coś innego. Gra
tutaj nie dawała mi takiej radości. Tak naprawdę nic mnie już tu nie trzyma,
dostałem masę ofert z innych klubów, wystarczyło wybrać coś odpowiednio daleko.
Wybrałem
spacer, spacer słonecznymi ulicami Kielc z teczką pod pachą. Nikt nie wiedział
o mojej decyzji, no prawie nikt, ale Marcin się nie liczy. O mojej zmianie klubu dowiedział się tylko
dlatego, że chciałem znać jego opinię o tym, które powinienem brać pod uwagę.
Nie obyło się bez braterskiego kazania, bez pouczania o hierarchii życiowej i
oczywiście opieprzu za wielki idiotyzm w moim wykonaniu. Ale uszanował moją
decyzję i pomógł mi wybrać te najwłaściwsze kluby chociaż nadal nie wiedziałem,
na który się zdecyduję. Może zrobię sobie przerwę, odpocznę, zregeneruję siły.
Biorąc po uwagę niedawną kontuzję to nie jest głupi pomysł.
Drzwi
od gabinetu trenera były jak zawsze uchylone, on sam siedział pochylony nad
jakimiś papierami.
- Mogę?
– wychyliłem się lekko.
-
Oczywiście, zapraszam – podsunął okulary i odłożył papiery na bok – Co Cię do
mnie sprowadza?
- To –
podałem mu dokument mówiący o moim odejściu.
- Żarty
sobie stroisz? – spojrzał na mnie poniekąd rozbawiony, widząc moją minę uśmiech
z jego twarzy zniknął
-
Trenerze, ja mówię zupełnie serio – zatrzymałem się na chwilę – Nie mogę tutaj
zostać na kolejny sezon.
-
Rozumiem, że chodzi o Roksanę? – mój wyraz twarzy zastąpił słowną odpowiedź –
Nie wiem co między wami zaszło i nie chcę stawać między wami, ale może nie powinieneś poddawać się od razu, może
spróbuj się z tym oswoić, z tą całą sytuacją?
- Chcę
spróbować gdzieś indziej.
-
Wybrałeś już coś?
- Mam
kilka typów ale zastanawiam się czy nie pauzować ten sezon, Myślę, że to byłoby
dobrym rozwiązaniem, zregenerowałbym siły, a później zobaczę co dalej.
- Moim
zdaniem najlepszym rozwiązaniem byłaby ta przerwa.
- Muszę
to jeszcze przemyśleć –wstałem;.
-
Krzysiek, pamiętaj, że zawsze będziemy czekać na ciebie z otwartymi ramionami,
możesz wracać w każdym momencie.
-
Dziękuję bardzo. Do widzenia trenerze.
-
Do widzenia.
Spakowane
walizki stoją w przedpokoju. Zdecydowałem, że sezon przerwy będzie najlepszym
wyjściem. Wyjadę na Mazury. Pobędę sam, nabiorę dystansu do tego i może od
kolejnego wrócę do Vive. Spotkałem się z
resztą drużyny przy piwie i oznajmiłem im swoją decyzję. Nie ucieszyli się, ale
uszanowali moją decyzję. Wiedzieli jak wygląda sytuacja.
Ostatni
raz sprawdziłem czy zabrałem wszystko co będzie mi potrzebne. I chciałem już
wychodzić kiedy zadzwonił Marcin. Bełkotał coś, że jest w Kielcach i zaraz u
mnie będzie. Chcąc nie chcąc musiałem na niego poczekać. Wstawiłem wodę na kawę
i usiadłem w kuchni. Minęło dziesięć, dwadzieścia minut. Próbowałem do niego
dzwonić, ale od razu odzywała się poczta. Postanowiłem poczekać na niego
jeszcze kilkanaście minut, a jak się nie zjawi to ma pecha.
Nareszcie
rozległo się pukanie do drzwi.
-
Otwarte – krzyknąłem, a drzwi się otwarły – Ile można na Ciebie czekać. Jestem
w kuchni – ponownie włączyłem wodę i wyjąłem dwa kubki – Wiesz, że za chwilę wyjeżdżam,
a ty sobie odwiedziny wymyśliłeś. Nie chce natknąć się na korki.
- Cześć
– usłyszałem, ale nie był to głos mojego brata, należał do kobiety. Doskonale
wiedziałem jakiej kobiety.
-
Roksana? Co ty tu robisz? – stała w Mojej kuchni, naszej kuchni tak pięknie się
uśmiechając, była piękna. Jak zawsze.
- Nie
mogłam pozwolić Ci wyjechać. Wolę popieprzone życie u Twojego boku niż stabilne
z kimś innym, tak bardzo Cię kocham – zbliżyła się do mnie, a ja szybko zamknąłem
ją w swoich ramionach by nigdy więcej nie wypuścić. Jestem największym
szczęściarzem na tej ziemi.
Odwlekałam dodanie tego rozdziału. Odwlekałam pożegnanie z Krzysiem i Roksaną, ale kiedyś musiałam to udostępnić.
Mam nadzieję, że was nie zawiodłam.
Związałam się z tym opowiadaniem.
Chciałabym podziękować za każde wejście, każdy komentarz.
Na samo pożegnanie chciałabym, żeby każda z was, która czytała to od początku, czy dołączyła w połowie, czy nawet wpadła na samo zakończenie zostawiła kilka słów od siebie, chociaż głupie podobało mi się/nie podobało mi się.
Moje kochane kobietki wszystkiego najlepszego z okazji naszego święta.
P.S. Chcecie tutaj mały bonusi? ;*
Kocham Cię, KOcham takiego Krzysia, Kocham to zakończenie, jest idealne. A bonusik? ZAWSZE
OdpowiedzUsuńO rany. Stalo sie. Wrocila do Niego. ♥
OdpowiedzUsuńTak bardzo sie balam, ze wyjedzie. Na cale szczescie zdążyła. Pewnie dzieki bratu Krzycha.
Pozdrawiam Cie serdecznie.
Dziekuje za zyczenie podobne kieruje do Ciebie.
Zapraszam do siebie http://zastapzloscmiloscia.blogspot.com
Informuj blagam o czyms nowym
no ! wreszcie razem <3 świetne zakończenie a co do bonusu to jestem całkowicie za !
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Szkoda, że to opowiadanie był tak krótkie. Jednak zakończenie w pełni mnie zadowoliło ;) Miałam nadzieję, przeczucie, że ona do niego wróci...
OdpowiedzUsuńSzkoda, że już koniec :(
OdpowiedzUsuńJednak mimo wielu przeciwności losu, kontuzji, która przerwała ich związek miłość zwyciężyła. Lubię takie zakończenia, lubię, gdy jest szczęśliwy koniec.
Lubię tego Krzysia w gifie ^^
Ściskam :*
Kurcze, ja się teraz tak cholernie cieszę, a przecież nie powinnam, bo ta historia właśnie się kończy, a ja siedzę z uśmiechem na twarzy i śmieję się do monitora, pisząc ten komentarz.
OdpowiedzUsuńI kurde w tym momencie z powrotem zaczynam lubić te szczęśliwe zakończenia opowiadań, które czytam, bo to właśnie one mają w sobie to coś, co jest w naszym blogowaniu najpiękniejsze. Obrazują często prawdziwą miłość i walkę o nią. Z mojego punktu ostatnia zawalczyła Roksana i jest ogromną szczęściarą, że Marcin zatrzymał jakoś Krzyśka w Kielcach.
Nie no dziękuję ci bardzo, ale to bardzo za tą historię i życzę ci kolejnych tak pięknych, bo dla mnie ta była piękna :D
Pozdrawiam :*
czytałam ten rozdział i chciało mi się płakac. Cieszę się, że wybrała Krzyśka. To była najlepsza decyzja w jej życiu. Dzięki za to opowiadanie. Było wspaniałe. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńsię jeszcze pytasz. Jasne że chcę ^^
OdpowiedzUsuńkocham ich. Nie sądziłam że ona wróci a jednak. Miłość nie da się zbyć.
Tobie również wszystkiego najlepszego :*
Jak to szybko zleciało! Ja już tęsknię ;c
OdpowiedzUsuńAle cieszę się, że zakończyło się to wszystko w taki właśnie sposób. To była jedna z tych historii, przy których możliwy jest tylko happy end :)
Bonusik jakiś? 3 razy TAK!
kurcze, jak ja się cieszę, że oni się pogodzili! :D
OdpowiedzUsuńszkoda, że to już koniec, ale przynajmniej jest szczęśliwe zakończenie ;)
bonus? tak, tak, tak!
Ufff już myślałam, że Krzysiek wyjedzie z Kielc, a Roksana dalej się nie opamięta i nie przyjdzie go zatrzymać. Jak widać w końcu była w stanie wrócić do Lijewskiego i upewnić go w przekonaniu, że wcale nie przegrał walki o nią :)
OdpowiedzUsuńKocham<3 Przeczytałam od początku<3 Podoba mi się bardzo :)
OdpowiedzUsuńSwietne, jak każde Twoje :)) VILLIA
OdpowiedzUsuń