Dzwoniłem,
pisałem, że ją kocham, bez żadnego odzewu. Boję się, że ona wszystko
przekreśliła. Jednak Michał utwierdzał mnie w przekonaniu, że mam jeszcze o co
walczyć, a wracając myślami do przeszłości,
do tego co było między nami przez te kilka lat wiedziałem, że ona nie
mogła tego przekreślić z dnia na dzień. Przecież
było między nami dobrze.
Wykonywałem
kolejne połączenie, kolejną próbę porozumienia się z nią. Która znów kończyła
się tym samym. Znów odezwała się tylko poczta. Pieprzona poczta na którą
nagrałem się już kilkanaście razy.
Spakowana
torba czekała już w korytarzu, a ja czekałem na Dzidziusia z którym zabieram
się na halę. Dziś mecz. Roksana będzie na pewno. Musi, taka jej praca. Może
wtedy uda mi się z nią porozmawiać. Chociaż chwilę. Zrobię wszystko by móc z
nią porozmawiać przez kilka minut.
Michał
był już pod blokiem, ale kazałem mu na chwilę wejść na górę. Musiałem jeszcze
czegoś spróbować. Musiałem. I miałem ogromną nadzieję, że to się powiedzie.
- Daj telefon – poprosiłem.
- Po co Ci? – podał mi aparat pytając – Krzysiek co ty
kombinujesz?
- Zobaczysz – złapałem urządzenie i szybko wykręciłem numer
do Roksany. Po kilku sygnałach odebrała.
- Michał? Coś się stało? – spytała. Słysząc jej głos, mój
własny ugrzązł mi w gardle – Halo. Michał? Odezwij się – mówiła.
- Roksi – cicho wydusiłem z siebie.
- Krzysiek? – szepnęła łamiącym się głosem, wiedziałem że
chce się rozłączyć.
- Proszę Cię, nie rozłączaj się. Daj mi coś powiedzieć –
słyszałem jej równomierny oddech po drugiej stronie – Wiem, że to wszystko
przeze mnie, wiem, że to jak jestem winny, to ja wszystko zaniedbałem. Jestem
skończonym idiotą przez to jak się zachowywałem, przez to że Cię skrzywdziłem.
Nienawidzę się za to. Nienawidzę się za to każdego dnia, nienawidzę się za to
że tak łatwo dałem Ci odejść. Przepraszam Cię skarbię, że tak bardzo Cię
skrzywdziłem. Ale wiedz, że jesteś dla mnie najważniejsza na świecie,
ważniejsza od wszystkich medali, pucharów, statuetek razem wziętych. Wszystko,
bez Ciebie nie ma sensu, bo… bo… Kocham Cię najmocniej na świecie Roksano,
kocham tylko Ciebie – powiedziałem i byłem szczęśliwy, szczęśliwy, że mnie
wysłuchała, że udało mi się to wszystko powiedzieć.
- Przepraszam, ja… ja… - nie dokończyła, jej głos się łamał.
Rozłączyła się. Oddałem telefon Dzidziusiowi i razem udaliśmy się na halę gdzie
za kilkadziesiąt minut mieliśmy rozpocząć mecz z Orlen Wisłą Płock.
Do
rozpoczęcia pojedynku zostało kilka minut. Trener daje nam kilka wskazówek na
mecz, a ja dostrzegam ją. Wygląda przepięknie. Jak zawsze. Jej blond włosy
układają się na ramionach na które zarzuciła czarną marynarkę dobraną do białego
t-shirtu. Jest na tyle blisko, że dostrzegam na jej szyi wisiorek z zawieszką w
kształcie litery „K” mam taki sam tylko że z „R”. Towarzyszy mi zawsze.
Uśmiecham się do niej, ale odwraca spojrzenie. Chciałbym do niej podejść ale
nie mogę, zaraz zaczyna się mecz.
- Lijweski – krzyczy trener – dziś ty zaczynasz – dziwi mnie
to. Przecież miałem wchodzić tylko na kilku minutowe zmiany, a dziś zaczynam od
początku. Wiem, że dam z siebie wszystko. Muszę.
Udaje
nam się, wygrywamy i jesteśmy o krok bliżej Mistrzostwa Polski niż rywale ale
nic nie jest jeszcze przesądzone. Strzeliłem dla drużyny siedem bramek. To był
dobry mecz. Kibice się cieszą i my na boisku również. Szybko jednak chce się
stąd ulotnić i iść do niej. Porozmawiać.
Stoi
tam gdzie zawsze i chowa twarz za aparatem. Szybko podbiegam i staje przed nią. Spogląda na mnie. .
- Roksi – delikatnie dotykam jej policzka i się uśmiecham.
Na jej ustach także pojawił się przelotny uśmiech – Przepraszam kochanie,
jesteś dla mnie najważniejsza. Nic innego się nie liczy. Proszę wróć do domu.
- Krzysiek proszę Cię, to nie jest miejsce na takie rozmowy.
Po za tym nie wiem czy tego chce, nie wiem co powinnam zrobić. To co się działo
boli mnie nadal. Nie chcę żeby to się powtórzyło.
- Obiecuję Ci, że to się nie powtórzy, nigdy. Za bardzo mi
na tobie zależy. I jestem skończonym idiotą, że tak cię zraniłem, że pozwoliłem
być przeze mnie płakała – ocieram łzę która spływa po jej Poliku.
- Daj mi czas, trochę czasu, muszę to wszystko przemyśleć.
- Zawsze będę na Ciebie czekać – chcę musnąć jej policzek
ale odwraca się, zabiera swoje torby i odchodzi. Tli się we mnie iskra nadziei,
że nie wszystko jeszcze skończone, ale nie mogę się poddać.
Witam was kolejnym Krzysiem.
Podoba się?
Jeszcze dwa rozdziały i koniec.
W razie pytań ASK
Całuję ;*